MKS Pogoń Prudnik - archiwum - strona nieoficjalna

Strona klubowa

Klub wspierają

Miasto i Gmina Prudnik

 

Powiat Prudnik

 

 

Zakład Energetyki Cieplnej w Prudniku

 

 

Prudnickie Towarzystwo Budownictwa Społecznego

 

 

Kopalnie Odkrywkowe Surowców Drogowych w Niemodlinie S.A.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Aktualności

Wypowiedzi trenerów po ostatnim meczu

  • autor: dejw1d, 2011-05-03 11:27

 

 

 

Waldemar SIERAKOWSKI (trener Pogoni Prudnik): - Zagraliśmy dziś bardzo dobry mecz. Mój zespół był zdeterminowany, zmobilizowany i zaangażowany. Wiedzieliśmy, że Start w każdym spotkaniu musi grać o trzy punkty, jeśli zamierza awansować do III ligi. My byliśmy w stanie się dzisiaj mu przeciwstawić. Cieszymy się ze zwycięstwa.
StartNamyslow.pl: - Zatrzymajmy się na chwilę przy fragmencie spotkania sprzed gradobicia. W tym okresie udało Wam się zneutralizować środek pola namysłowian. Młodzi zawodnicy Startu nie radzili sobie początkowo z rozegraniem piłki. Tym samym wybiliście czerwono-czarnych z uderzenia. Dzięki takiej taktyce, to Wy mogliście pokusić się o trafienie i tak też się stało.
- W tym momencie mogę przyznać, że w czwartek pracowaliśmy na treningu pod kątem namysłowskiego zespołu. Z ustawienia 1-4-4-2 przeszliśmy na system 1-4-3-3. Miało to na celu zneutralizowanie atutów drużyny z Namysłowa. Sztuka ta w pełni nam się udała. Moi podopieczni zdołali zrealizować przedmeczowe założenia.
- Co myślał Pan w czasie przerwy spowodowanej gradobiciem? W mokrej murawie upatrywał Pan szansy na łatwiejsze bronienie prowadzenia czy też dostrzegał zagrożenie w postacie straty jakiejś przypadkowej bramki?
- Uczulałem zawodników w szatni, że niespodziewana przerwa jest korzystna tylko dla przeciwników. Trener gości mógł zmodyfikować ustawienie, pobudzić zespół do lepszej gry. My staraliśmy się utrzymać właściwy poziom koncentracji. Wiedzieliśmy, że padający deszcz diametralnie zmieni warunki. Piłka inaczej zachowuje się na śliskiej nawierzchni. Wiedzieliśmy, że jesteśmy dobrze przygotowani i nawet z niesprzyjającymi okolicznościami gry powinniśmy sobie poradzić. Kluczem do zwycięstwa była determinacja i zaangażowanie.
- Zaraz po przerwie Start osiągnął przewagę. Wprowadzenie do gry Rudolfa przyniosło jednak ożywienie w poczynania Pogoni. Niewątpliwie dał dzisiaj dobrą zmianę.
- Na drugą połowę wyszliśmy z założeniem pokuszenia się o drugie trafienie. Przede wszystkim mieliśmy zabezpieczyć tyły, żeby nie stracić bramki. Swoich szans mieliśmy szukać w kontratakach. Taki też był obraz gry. Kilka kontr jednak wyprowadziliśmy. Przemek Rudolf swoim pojawieniem się na boisku wprowadził dużo ożywienia w nasze poczynania. Akcje zaczęły się nam zazębiać i zaczęliśmy stwarzać sobie sytuacje. Jedną z nich zamieniliśmy na bramkę.
- Pod koniec spotkania Start po rzucie karnym wyrównał. Wierzył Pan jeszcze, że możecie zadać ostateczny cios czy raczej chciał już tylko dowieźć punkt do ostatniego gwizdka arbitra?
- Cały czas wierzyłem w to, że w końcówce spotkania będziemy mieli jeszcze swoje sytuacje i zdobędziemy zwycięską bramkę. Wiadomo, że zawsze gra się o trzy punkty. Przed meczem remis nie byłby dla nas najgorszym rezultatem. Biorąc jednak pod uwagę przebieg spotkania, zasługiwaliśmy na wygraną. Przecież bardzo długo prowadziliśmy 1:0. Wiara w korzystny wynik nie opuszczała mnie ani na chwilę. [rozmawiał MW]

Bogdan KOWALCZYK (trener Startu Namysłów): - To było dramatyczne spotkanie ze sporą dawką emocji. Grając w dziesiątkę, byliśmy bliscy osiągnięcia korzystnego rezultatu. Za taki w dzisiejszych okolicznościach uznałbym już remis. Nie zadowalałby on nas w 100%, ale myślę, że byłby sprawiedliwym wynikiem. Niestety, straciliśmy drugą bramkę zbyt łatwo. Szkoda tej straty, bo chłopcy naharowali się przez blisko 80 minut, żeby doprowadzić do wyrównania. Moim podopiecznym należą się słowa uznania. Nie poddali się, pomimo niesprzyjających okoliczności. Początek spotkania nie był w naszym wykonaniu rewelacyjny, ale po burzy już podkręciliśmy tempo. W drugiej połowie też nie odpuszczaliśmy ani na moment. Pogoń poprzeczkę zawiesiła nam wysoko. Trafiliśmy dziś na zdeterminowanego przeciwnika. Szkoda, że piłka po strzale Patryka na początku drugiej części gry nie wpadła pod poprzeczkę. W ostatnich dwóch-trzech minutach, już przegrywając, postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Szkoda, że nie udało się ponownie doprowadzić do remisu. Niemniej nadal pozostajemy w grze o awans.
StartNamyslow.pl: - Strata pierwszej bramki była niejako pokłosiem naszych problemów na początku spotkania, które dotyczyły rozegrania piłki. Notowaliśmy wówczas sporo strat. Młodzi zawodnicy, zastępujący nieobecnych kolegów, przegrali w tym okresie walkę o środek pola.
- Uważam, że Wojtek Wilczyński zagrał dziś rewelacyjnie. Dobrze utrzymywał się przy piłce, mijał przeciwników dryblingiem. Jestem z niego zadowolony. Przyznam jednak, że trochę słabiej zagrał Kamil Biliński. Stąd też w trakcie spotkania zastąpił go Łukasz Biczysko. Wiadomo jednak, że "Benny" jest po kontuzji i dopiero od niedawna trenuje. Pewnych rzeczy nie da się łatwo odrobić. Dzisiejszy mecz nie był też najlepszą okazją do powrotu Łukasza do pierwszego zespołu. Dominowała walka, a Łukasza cechuje raczej gra techniczna. W tych warunkach mógł mieć trudności z odnalezieniem się. Myślę jednak, że w kolejnych spotkaniach będzie grał lepiej. Nie mamy obecnie szerokiej kadry, dlatego musimy korzystać nawet z zawodników, którzy dopiero wracają do gry po kontuzji. Gdyby nie Kuba Kubaczyński i Łukasz, to przyjechalibyśmy do Prudnika z jednym zawodnikiem rezerwowym, mogącym grać w polu. Piłkarze wracający po kontuzjach pewnie potrzebowaliby jeszcze ogrania w drugiej drużynie, ale sytuacja zmusza nas do korzystania z ich usług już teraz. Innego wyjścia po prostu nie mamy.
- Wspomniał Pan o naszej nieciekawej sytuacji kadrowej. Sprawę w tym momencie dodatkowo komplikuje absencja Tomka Kozana w ważnym, wtorkowym spotkaniu.
- Tomek nie może zagrać we wtorek, ale w kolejną sobotę będzie już gotowy do gry. Do zespołu wróci już Łukasz Bonar. Mam nadzieję, że chorobę pokona też Bartek Maciejewski. Tym samym stracimy jednego zawodnika, ale zyskamy dwóch innych. W naszej sytuacji, to zawsze jakiś bonus (uśmiech). Wiadomo jednak, że strata naszego kapitana jest bolesna. Tomka trudno jest zastąpić. To zawodnik, który potrafi zmobilizować drużynę. Kapitan na boisku jest od tego, żeby zagrzewać swoich kolegów do walki. I Tomek to robi. To dla nas duża strata, ale na szczęście tylko na jeden mecz. [rozmawiał MW]

 

Wywiady przeprowadziła redakcja strony: StartNamyslow.pl


  • Komentarzy [0]
  • czytano: [1011]
 

Musisz się zalogować, aby dodawać komentarze.

Losowa galeria

Pogoń - LZS Konradowa (sparing)
Ładowanie...

Reklama